Czy tego chcemy, czy nie komercyjne Walentynki wdzierają się do naszego kalendarza świąt bez pardonu. Walentynkowe kartki, czerwone róże, okazywanie sobie nawzajem miłości właśnie wtedy, 14-tego lutego, nie kiedy indziej, ale wtedy właśnie, jak na komendę, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przysporzyło tej tradycji tyluż zwolenników, co i wrogów.
Nie opowiadając się po żadnej ze stron, My school of English postawiła sobie za punkt honoru zorganizować Walentynki na poziomie. Było o miłości, było o róży, było bardzo słodko, a jednak udało się uniknąć ckliwości i plastiku. „Kosmiczne Walentynki” obchodziliśmy z Małym Księciem i jego różą, delektując się w międzyczasie przepysznymi babeczkami. Grupa dzieci młodszych obejrzała film, natomiast starsze dziewczynki podjęły próbę analizy tekstu w języku angielskim. Kto czytał „Małego Księcia”, ten wie, jak bardzo ów tekst najeżony jest cytatami wartymi zapamiętania, że przytoczę chociażby: „But eyes are blind. You have to look with the hart.” Ambitne zadanie nie przeraziło dziewczynek, a niebawem okazało się, że nabyta wiedza przydała się w sam raz na lekcji polskiego.